Bruschetta Tartuffo
Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie bruschetta z wątróbką i z posmakiem trufli, ale oczywiście nie kupiłam wątróbki. Ani oliwy/pasty truflowej.
To był zryw, idea, impowizacja. No nic skomplikowanego, bo chciałam szybko zjeść.
Od razu mówię, że składniki i nazwa to całkowita improwizacja i pewnie z pogwałceniem klasycznego jej przyrządzenia na którymś etapie.
- oliwę
- 1 kulkę mozzarelli
- 1 łyżeczkę tapenady z czarnych oliwek
- 1 łyżeczkę pomidorowej i lekko pikantnej pasty do bruschetty
- kilka kaparów
- 4 pomidorki cherry
- gałązkę cebulki dymki
- czosnek granulowany (lub świeży)
- mieszankę pieprzów o nazwie "ognista"
Kromki chleba skropić oliwą, podpiec w piekarniku na grillu lub normalnie.
Mozzarellę pokroić na 8 plasterków, dymkę na drobne plasterki, pomidorki cherry na pół, aby uzyskać 8 cząstek.
Gdy powierzchnia grzanek będzie chrupka (ja nie rumieniłam) można posmarować rozkrojonym ząbkiem czosnku, o ile używa się świeżego - ja nie miałam.
Następnie na jedną kromkę nałożyłam pastę pomidorową, na drugą - tapenadę. Na powierzchnię oby poszły: 4 plasterki mozzarelli, między nie poutykałam pomidorki, posypałam kaparami i dymką, a potem mieszanką pieprzów i czosnkiem granulowanym (skąpo - stąd chyba nazwa Tartuffo, skąpiec :))
Włożyłam do pieca jeszcze na 5 minut, żeby były ciepłe, ale żeby ser się totalnie nie roztopił.
Były nawet smaczne..... dobrze smakowały z półwytrwanym różowym winem. Taka w sam raz lekka kolacja przed wieczornym seansem Netflixa.....
Komentarze
Prześlij komentarz