Tajine z klopsikami wołowymi

Po 1,5 miesiąca wcinania warzyw, przyszedł czas na coś konkretnego. Akurat zrobiło się chłodno i pada, więc chce się czegoś pożywniejszego.

Dziś proponuję tajine z klopsikami wołowymi, z cebulą, papryką i pomidorami. Całe danie gotowane jest w tradycyjnym naczyniu glinianym o tej samej nazwie - tajine lub tagine. Moje tajine nie jest duże (22 cm średnicy misy, w której danie się gotuje), dlatego użyłam pół porcji mięsa mielonego, sprzedawanego zwykle w porcjach po 400-500 g. Na 4-osobową rodzinę musicie mieć raczej naczynie o średnicy ok. 28-30 cm.




Składniki na 2 porcje:

Sos:

pół papryki zielonej
pół papryki czerwonej
2 ząbki czosnku rozgniecione
2 pomidory
1 cebula mała
po pół pęczka kolendry i pietruszki - posiekane i wymieszane
łyżeczka koncentratu pomidorowego
łyżeczka papryki słodkiej
łyżeczka kuminu
łyżeczka imbiru mielonego lub świeżego startego
sól i pieprz
oliwa do duszenia

Klopski:

200 g mielonego mięsa wołowego
1/2 mieszanki posiekanej kolendry i pietruszki
1 mała cebula posiekana
pół łyżeczki słodkiej papryki
pół łyżeczki kuminu
pół łyżeczki cynamonu

W naczyniu rozgrzać oliwę, dodać cebulę, papryki, pomidory, czosnek, dusić razem ok. 20 min. Z kolendry i pietruszki zrobić mieszankę - posiekać i wymieszać, wziąć z tego połowę i dodać do sosu, drugą połowę odstawić. Dodać przyprawy, sól i pieprz do smaku, dusić jeszcze z 15 min.
W tym czasie przygotować klopsiki: w misce wyrobić ręką wszystkie składniki, dodać odstawioną uprzednio kolendrę i pietruszkę, dodać przyprawy. Tutaj zamiast cynamonu dodałam gotową mieszankę do "kefta"- klopsików z wołowiny. Mieszankę taką można kupić w tureckim sklepie na przykład. Gdy masa jest plastelinowa, uformować 6-7 klopsików i włożyć je do sosu. Dusić jakieś 30 min., w trakcie odwracając klopsiki, by się równomiernie ugotowały.
Podawać z kuskusem, ryżem, chlebem....




Uwagi:

W kuchni marokańskiej, w środek wbija się jajka - mnie ten koncept jakoś nie pasował, więc zrezygnowałam z tego elementu.
Lepiej, moim zdaniem, użyć świeżego imbiru - ten sproszkowany jest często gorzki i może nadać potrawie dziwny smak.
Coś mnie podkusiło i sypnęłam odrobinę tymianku - myślę, że nie zmieniło to znacząco smaku dania.

Jeszcze pozwolę sobie dodać słówko o naczyniach z wypalanej gliny - uwielbiam je. Uważam, że tylko takie naturalne materiały są w stanie wydobyć cały smak dania, a glina jeszcze je wzbogaca, oddając swoje minerały, swój dymno-ziemisty aromat daniu. Nie bez znaczenia pozostaje dla mnie też sposób gotowania. Może będę kontrowersyjna i nienowoczesna, ale nie uznaję kuchenek indukcyjnych. Najlepiej gotuje się na ogniu :)

Komentarze

Popularne posty